Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

"Co ma piernik do wiatraka?" - o podróżowaniu

Obraz
Wróciłam wczoraj z Torunia, jak zwykle pełna wrażeń, mimo, że nie działo się nic takiego. Nie widziałam ducha Mikołaja Kopernika, po mieście nie obwiozło mnie czerwone ferrari, ani też nie przepłynęłam się moim prywatnym jachtem po Wiśle (może dlatego, że nie mam prywatnego jachtu). Wieczorne fajerwerki oraz dziką imprezę do samego rana zastąpiło mi piernikowe piwo i spacer o zmierzchu w kierunku zachodzącego słońca.  Ta podróż to jedno z moich mikro marzeń sierpnia 2015, które odważyłam się utrzymywać przy życiu mimo tego, że wolnego zbyt wiele nie ma na horyzoncie. Więcej urlopów pewnie już w te wakacje nie będzie, chociaż podobno chcieć to móc. Jeśli takie to proste to ja chcę jeszcze nad morze. Chcieć to mórz.   Wracając do sedna -   nie tyle chcę dla was napisać o samym Toruniu ile o oderwaniu. Wyjeżdżać trzeba – gdybym była lekarzem, każdemu sfrustrowanemu człowiekowi wypisywałabym receptę na podróż. Jako lek na stres, zły sen, skurcze, bóle pleców, oka i paznokci