Posty

Noworoczne EKO postanowienia, czyli jak łatwo i szybko zmienić świat

Obraz
01.01.2016 Witajcie w nowym roku. Fajerwerki zgasły, bąbelki z szampana uleciały, rzeczywistość wraca, narazie cicho (1 stycznia to, moim zdaniem, najcichszy dzień roku), ale już niedługo pierwszy poniedziałek. Wrócimy do tzw. "normy", powiew świeżości zostanie oddechowi po wyżuciu gumy orbit, a my będziemy musieli spojrzeć prawdzie w oczy – NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO. Jedynie numerki w kalendarzu. Poniedziałek został poniedziałkiem, styczeń styczniem, a 22:00 wybija zawsze o tej samej godzinie. Chcesz zmiany? Jasne, prawie każdy chciałby coś zmienić o tej porze roku. Nawet jeśli nie chciałabym zmieniać nic w swoim życiu "bezpośrednio", czyli w sprawach dotyczących tego, co robię, gdzie jestem etc. To na pewno chcę zmienić jedno – świat. Ha, marzenie ściętej głowy! Może i tak, ale tak się składa, że moja głowa jest na miejscu i tworzy wielkie wizje. Moje marzenie wspólne jest w jakimś stopniu dla wszystkich. Dlatego postanowienia noworoczne, mające na

"Co ma piernik do wiatraka?" - o podróżowaniu

Obraz
Wróciłam wczoraj z Torunia, jak zwykle pełna wrażeń, mimo, że nie działo się nic takiego. Nie widziałam ducha Mikołaja Kopernika, po mieście nie obwiozło mnie czerwone ferrari, ani też nie przepłynęłam się moim prywatnym jachtem po Wiśle (może dlatego, że nie mam prywatnego jachtu). Wieczorne fajerwerki oraz dziką imprezę do samego rana zastąpiło mi piernikowe piwo i spacer o zmierzchu w kierunku zachodzącego słońca.  Ta podróż to jedno z moich mikro marzeń sierpnia 2015, które odważyłam się utrzymywać przy życiu mimo tego, że wolnego zbyt wiele nie ma na horyzoncie. Więcej urlopów pewnie już w te wakacje nie będzie, chociaż podobno chcieć to móc. Jeśli takie to proste to ja chcę jeszcze nad morze. Chcieć to mórz.   Wracając do sedna -   nie tyle chcę dla was napisać o samym Toruniu ile o oderwaniu. Wyjeżdżać trzeba – gdybym była lekarzem, każdemu sfrustrowanemu człowiekowi wypisywałabym receptę na podróż. Jako lek na stres, zły sen, skurcze, bóle pleców, oka i paznokci

Idzie luty - zrzucaj ciuchy!

Obraz
Zastanawiałam się chwilę nad tytułem. Co innego, jak nie mądre ludowe powiedzenie, może znaleźć się w nagłówku tekstu dotyczącego aktualnego miesiąca? Odpowiedź: inne powiedzenie, może mniej mądre i ludowe,ale za to bardziej aktualne. Buty można zostawić w spokoju, za to raczej szykować klapki, to przynajmniej sugeruje nam pogoda. A "dzień dzisiejszy" i jego miłosne konotacje do zrzucania odzienia zachęca jeszcze bardziej. W buciorach czy w klapkach, kroczymy już równe 2 tygodnie przez ten idealny miesiąc roku. Dlaczego idealny? Bo nie składa się on z 30 czy 31 dni. Lutemu przypadło ich w udziale 28, co daje dokładnie cztery  tygodnie, cztery weekendy. Ładnie? Ładnie.  Jedyny miesiąc roku, w którym mamy rzeczywiście szansę przepracować prawdziwy cały etat (160 godzin), dobrze się go dzieli przez 7, miło się go mnoży, a pod skórą czujemy już zbliżającą się wiosnę. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie " dlaczego luty jest taki właśnie inny ", skrojony na miarę t

Chcesz się rozciągnąc? To przestań się rozciągać!

Obraz
Joga postrzegana jest głównie jako rozciąganie i to często ekstremalne. Oprócz oczywistego faktu, że daleko jej do zwykłego strechingu, tematowi postanowiłam przyjrzeć się pod kątem bezpieczeństwa, aby obalić mit "pokonywania ograniczeń na siłę". Po wielu godzinach pracy nad krnąbrnym umysłem i ciałem, przedzierania się przez ból, chcę się podzielić moimi obserwacjami. Nie są one, jak się okazuje, tylko moje - mówią o nich, bardziej naukowym językiem, książki dot. fizjologii i anatomii człowieka.  W prostej i skrótowej formie przybliżę myśl dotyczącą  rozciągania bez rozciągania. Na początek pytanie: czego potrzeba skróconej tkance (mięśniowi, powięzi etc.), którą chcemy wydłużyć? Ekstremalnego ciągnięcia? Wyobraź sobie kawałek ciasta wyjętego z lodówki. Chcesz je rozwałkować. Czy uda ci się to jeśli zaczniesz na siłę zmieniać jego długość? Możesz, w najlepszym wypadku, zmienić poziom swojej irytacji, a ciasto połamać na kawałki. Chwilę trzeba odczekać, ciasto

Dziad mrózzzz

Obraz
Przyszedł dziad, siedzi i mrozi. Polska ma to do siebie, że bywała skuwana niejednokrotnie, a to historycznie, a to klimatycznie. Ślad tego nosimy w naszej mentalności, czy chcemy czy nie. Skucie lodem to kolejna z normalnych, w polskiej rzeczywistości, spraw.  Są tacy, co narzekają, są tacy, co łamią sobie nogi na chodniku są i tacy, którzy wierzą, że oko za oko, ząb za ząb - skoro skuło, to oni się odkują. Skuwając się. Może to nielogiczne, ale bardzo polskie i rozgrzewa. Trudno się nie zgodzić z tym, że tożsamość i cechy narodowe są niejako atmosferycznozależne, i że "niekorzystny biomet" nie wywoła u nikogo wybuchów nagłej, quasi latynoskiej radości. Nie otworzy także ramion, które spoczywają zablokowane na piersi w celach grzewczych. Co jednak zrobić, gdy zima przyszła i to ostra? Narzekać? Można, ale po co. Zamiast tego proponuję spojrzeć na sytuację geograficznie - żyjemy w strefie klimatycznej znanej z zim, które zimno mają nie tylko w nazwie. Tak to

Pierwszystycznia

Obraz
No to koniec. Dotarliśmy do , bodaj, najcichszego, najspokojniejszego i najmniej konsumpcyjnego dnia roku. Gęsta cisza, która unosi się za oknem jest stanem akustycznym, prawdopodobnie zbliżonym do tego w deprywacji sensorycznej.  To tak jakby świat wyszeptał właśnie wielkie UF – już po wszystkim, po zabieganym grudniu, świętach, jedzeniu, kupowaniu, strojeniu, planowaniu sylwestra, kieckach, szpilkach, tipsach, obietnicach. To wszystko błysnęło jak fajerwerki, pojawiło się na chwilę, by za taki sam, lub nawet krótszy moment, stracić znaczenie. Uf, udało się, kolejna nielogicznie intensywna końcówka roku za nami. Ulga i czysta karta. I co dalej? Kapcie i kubek herbaty. To samo mieszkanie, ta sama lampa, krzesło i stół. Ten sam facebook, youtube i czas. Zupełnie ten sam, płynie dokładnie z prędkością 60 sekund na minutę i 60 minut na godzinę. Przychodzi do nas prawda, ta sama, rzeczywistość o zmienionym numerze seryjnym. 2014. Przewracamy uroczyście kartki w kalendarzu,

Metoda Wima Hofa - opis po polsku

OGÓLNIE O METODZIE Wima Hofa Przetłumaczę dzisiaj tekst ze strony  High Existance - Wim Hof Method , na której Wim oficjalnie zezwolił na publikację i propagowanie swojej metody. We wstępie przeczytacie, m.in. o tym, że metoda ta czerpie z tybetańskiej medytacji Tummo (tłum. wewnętrzne gorąco/ogień), podobnej do kierowania energią w jodze kundalini oraz z innych form jogi i pranayamy (nauki oddychania, czerpania życiowej energii). Swoją technikę określa jako "pochodzącą z zimnej, twardej natury", bo w takich okolicznościach ją testował i w nich stawał się coraz silniejszy oraz bardziej wytrzymały na niskie (a z czasem także wysokie) temperatury. Efekt podobny jest do tego, który pojawia się przy hiperwentylacji, ale nie obejmuje jej negatywnych skutków (chyba, że praktykujemy niewłaściwie). Dostajemy zastrzyk energii, wzrasta moc, ciało i jego komórki zostają dobrze natlenione. Tekst jest długi, opatrzyłam go także moimi komentarzami dot. tego,co wydało mi się ważne